Nie oczekuje od Ciebie zrozumienia ... Chcę tylko żebyś to przeczytał i wyciągnął wnioski.... ja dostałam drugą szansę ty jej możesz po prostu nie mieć... możesz tak powoli umierać , jak roślina... nienawidząc siebie i otaczającego Cie świata.... uważając, że wszyscy bliscy cie opuścili....
To nie jest kolejna historia o anoreksji to jest moja historia... ona wydarzyła się na prawdę i mogła zrujnować życie nie jednej osobie.... na pewno zniszczyła pewna cześć mojego życia.... niestety....
Etap I
6 klasa szkoły podstawowej waga 74 kg wzrost ok 165...nie należałam do najszczuplejszych... zawsze miałam problemy z waga... może dla tego że tak bardzo kochałam gotować i oczywiście jeść... w podstawówce miałam wielu przyjaciół... szczupłych przyjaciół.... byłam najgrubsza ale pomimo tego wygrałam wybory Miss szkoły ...waga mi nie przeszkadzała... no może czasem komentarze mojego dziadka, ale poza-tym było mi dobrze....
ostatnie dni przed końcem roku szkolnego słowa mojej przyjaciółki: " No Aśka przez te wakacje bierzemy się za siebie.. gimnazjum trzeba się jakoś prezentować.. wiesz żeby nas potem nie przezywali gruba albo nóg nie podkładali... Musimy trochę schudnąć" te słowa pamiętam do dzisiaj... słowa to mało powiedziane cała ta scenę. Stoimy na schodach po lekcjach zastanawiamy się ja to będzie w gimnazjum i nagle to...
Wydaje mi się że to od tego się wszystko zaczęło, ze wtedy zaczęła się moja przygoda z przyjaciółką anoreksją...