Życie jest wspaniałe! Jest tyle możliwości, można robić mnóstwo rzeczy albo zachwycać się zwykłym kubkiem kakao. Polecam opowiadania Iwaszkiewicza. Zalecam także spacery, robienie zdjęć i długie poranki.
Z miłością, K.
No i przyszedł listopad.Pierdolony, mokry listopad. Pełno melancholi, hektolitów herbaty... długie mroczne wieczory. Listopada powinni zabonić. Znowu zimno a ja znowy marudzę. A to na pogode a to na buty które źle dobrałam. Chcę lipiec. Poproszę znowu cieply lipiec...
No i Hłasko jak zawsze dobry na wszystko. On zawsze prawde Ci powie. Dzięki Hlasko. Hłasko i przyjaciel.
- Nie była dla niego dobra? - Za bardzo kochała. Te właśnie psują wszystko najszybciej i najdokładniej. Chcą dostać tyle samo, ile dają, i pewnego dnia wali się wszystko. Wtedy odchodzą. - I wtedy wracają? - Tak. I znów wszystko kończy się tak samo.
Palikowska i jej czas
Czas - krawiec kulawy
Czas, jak to Czas krawiec kulawy z chińskim wąsem suchotnik żwawy Coraz to inne skrawki przed oczy mi kładzie spoczywające w ponurej szufladzie. Czarne, bure, zielone i wesołe w kratkę, to zgrzebne szare płótno, to znów atlas gładki Raz - coś błysło jak złotem zamigotało zielonym klejnotem, zatęczyło na zgięciu, zachrzęściło w dotknięciu... Więc krzyknęłam: "Ach! Z tego, z tego chcę mieć suknię!"
Lecz Czas, jak to Czas, zły krawiec tak pod nosem fuknie "To sprzedane, do nieba - cała sztuka - szczęśliwy, kto ten skrawek widział - niech większego szczęścia nie szuka
- To rzekłszy, schował prędko próbe do szuflady a mnie pokazał sukno barwy - czekolady - -
Czasem wszystko chuj strzela, ale w pewnym momencie Twoje serce przestaje bić dla osób, a jedynie pompuje krew. Podnieś głowę, wyprostuj plecy, przestań akceptować każde gówno w Twoim życiu. Bierz z życia co chcesz, a nie co Ci dają inni.-Musze przestac żyć kupami bo potem śmierdze.
-Bawię się. Chce wiecej.
-To nie mów dość.
-Jestem szczęsliwa, do obłedu.
-Żyj, barwnie żyj, życie jest dla ludzi mała. Poczuj jak pachnie świat o 5:30. Płoń.
“ Zróbmy coś, ruszmy się w końcu. Życie nie polega na codziennym wstawaniu rano z tą samą ponurą miną, umieraniu z nudów podczas wykładów, piciu piwa popołudniami, zachwycaniem się serialami, szlugach szybko kończonych w przerwach między zajęciami. Nie na tym polega młodość. Wybierzmy się do teatru, do opery, chodźmy na festiwale kina alternatywnego, na długie spacery, nauczmy się szyć i dobrze gotować, malujmy, twórzmy, oddawajmy się marzeniom, częściej się uśmiechajmy, planujmy, tańczmy, kochajmy się, zwiedźmy Europę, znajdźmy ciekawą pracę... Zróbmy coś, niech coś się w końcu ruszy, niech to życie nabierze sensu ”
Takie to soupowe <3
“ (...) I będę mógł sobie kupić dużo książek i czytać je; będę wieczorami chodził do taniego kina (...), a nocami będę słuchał deszczu spadającego na miasto. I tak będzie aż do wiosny. I aż do wiosny nie będę do nikogo mówił o miłości. ” — Marek Hłasko
Czarne chmury nad Krakowem, chwila zapomnienia z Szymborską, dużo wina i papierosów, rozmów, gwaru i nie rozwiazanych problemów. Dzisiaj wszystko wraca do normy, wchodzimy w codzienność, szarość dnia. Nadal bez słonca i chęci.
My z drugiej połowy XX wieku rozbijający atomy zdobywcy księżyca wstydzimy się miękkich gestów czułych spojrzeń ciepłych uśmiechów Kiedy cierpimy wykrzywiamy lekceważąco wargi Kiedy przychodzi miłość wzruszamy pogardliwie ramionami Silni cyniczni z ironicznie zmrużonymi oczami Dopiero późną nocą przy szczelnie zasłoniętych oknach gryziemy z bólu ręce umieramy z miłości.
Czwartek, 23:43. Akademik, wino, papierosy, chleb z pomidorem, "ja". Wino, bo jest chujowo. Fajki ,bo lubię palić. Chleb z pomidorem, bo tylko to miałam na stanie. Ja czyli nikt. Zero. Zgubiłam siebie, bład nigdy siebie nie miałam. Stoję na rozdrożu. Rozdzieram swoja duszę. Nie mam nic a mam tak wiele. Wiele możliwości, wiele miłości, mnóstwo powodów do radości. Gdzie jestem ja, walcząca o siebie, o każdy dzień swojego życia. Najchetniej rzuciłabym wszystko, zamknęła się w 4 ścianach zgasiła laptopa, telefon, na miesiac, rok. Z każdym kolejnym dniem tgrace siebie coraz bardziej gubię się w swojej głowie myślach znikam.....Kiedy ostatnio przepłynęłam dystans dla siebie, poczytałam poezję, posłuchała Osieckiej, napisałam posta na blogu... Wypiła kawę w samotnosci na mieście, pojechała na minutę napić sie wina do Krk... nie pamiętam. Nie pamiętam kiedy słuchałam siebie obejrzała po raz setny śniadanie u tiffaniego, drżace ciało lub przebiegła kilometr po prostu dla siebie zrobiła zdjecia analogiem kupiła czekolade. Nie pamiętam. Nie wiem kim dzisiaj jestem. Gdzie jest silna JOANNA wiedzaca czego chce. Robiąca co chce, jak chce.... Nie wiem... Uciekła.... Nie ma....
Mam tak teraz, tak po prostu bez powowdu weszłam w ten stan którgo nienawidzę... -uczucia, gdy nagle czujesz się przygnębiony. bez żadnego ostrzeżenia, bez oczywistego powodu. po prostu to się dzieje. czujesz się pusty i beznadziejny. czujesz się zmęczony. tak, jakbyś już nigdy miał nie ruszyć na przód. i kiedy ktoś pyta Cię 'co jest nie tak?', nie potrafisz odpowiedzieć, bo nic nie przychodzi Ci do głowy. wtedy zaczynasz nad tym myśleć... i w tym momencie po prostu zdajesz sobie sprawę, jak dużo rzeczy jest nie tak....
bez powodu, przyszło nie wiem czy do jutra odejdzie..
Noc z Kings of Leon i wykresami z mikro... Polecam.... nawet miło rozpoczęty dzień może się zjebać przez jedną pierdołę... Polecam... Fajne uczucie...zamiast snu... papierosy, kawa i chipsy z Biedronki.. w mc Katowice Ligota- Akademiki.
“ kiedyś w końcu osiągnę stan "po sesji". a wtedy spakuję moją rozwaloną walizkę i wyjadę. w pizdu daleko. tak daleko, żeby nikomu nie przyszło do głowy mnie szukać. ”
— chce stan "po sesji"- Kluby, wódka, faceci i zielone...
Poranek w Katowicach...Kawa z parobkowym ciastkiem.. moje sniadanie.. okna pozasłaniane... zima, ale tylko na zewnatrz.. w środku wiosna, pomieszana z gorącym latem... Houndini miesza się z P-Z.. jest całkowicie po mojemu, bez złudzeń i nadzieji.. I will never give up.. jest o co walczyć w ten leniwy poniedziałek..
Umiemy jak nikt powiedzieć sobie miłe słowa przez FB.. jak bardzo za sobą tensknimy ... jak bardzo się nie lubimy..rozmawiamy o wileu głupotach, naiwnie nie wiedząc co tracimy w rzeczywistosci...
obiecaj, że mi to kiedys zaśpiewasz...
21 min po pólnocy..
-powinienes napisac; ja Ciebie tez ;]
-Kochanie... ja również Cie Kocham ;]
-lepiej...
-tak ?
-tak.
-aaaaaaaa faktycznie:*
-no teraz to juz idealnie.
-nie...
-dlaczego nie?
-bo powinniśmy to mówic sobie w oczy stuleni w uścisku ;]
-nie mamy az takich mozliwosci mój romantyku ;d
-mamy ale nie na tę chwile
-true.wiele rzeczy powinnismy mówić sobie w oczy a nie przez fb.
masz jakieś inne przykłady? trzeba zrobić liste i wcielic w zycie ;]
-tak, np co lubimy, czego nie lubimy, dlaczego coś lubimy, o czym myslimy, czego się boimy, jak cos rozumiemy, czym jest dla nas zycie i przyszłosc i po co jest wszystko
-szczere otwarte rozmowy bez wstydu...
-dokładnie... szczere rozmowy...
długie szczere rozmowy
takie które nam się nigdy nie znudzą ...
... - Masz śliczne włosy! - Myłam wczoraj. - Jak? - Co jak? - Zwyczajnie: opowiedz mi, jak myjesz głowę. - No...puszczam ciepłą wodę, mocze włosy, skrapiam szamponem... - Z tubki czy z buteleczki? - Z buteleczki! - Aha... i co dalej? - Marcin! - No, mów, mów! To jest ważne! - Ważne? Ale po co? Dlaczego? - Takie szczegóły są bardzo ważne, Mada! Następnym razem, kiedy powiesz mi: "Dziś wieczorem będę myła głowę!", to będzie tak, jakbym przy tym był. Tylko zamknę oczy i zaraz zobaczę, jak puszczasz ciepłą wodę, zwilżasz włoscy, potrząsasz buteleczką, żeby skropić je szamponem... co dalej?
Od 10 lat, niezmiennie wracam do tej książki.. Zapałko na zakręcie nie znudz mi się nigdy!
Od dzis nadaje sobie prawo do palenia papierosów i pewności siebie... pewności ponad normę.. Użwyania wulgaryzmów i nie noszenia stanika! Nauczyłam się być szczęsliwą sama dla siebie. To jest moje życie i zamierzam robić z nim to, co chcę. Moje decyzje, moje błędy, moje szanse, moje przyjaźnie, moje myśli, moje uczucia, mój ból, moje porażki - wszystko zależy ode mnie.